piątek, 30 maja 2014

3. "Nie zabronię ci nigdzie iść... [...] i tak zrobisz, co zechcesz"

Chwilę się wahałam, ale w końcu postanowiłam iść i otworzyć. Ku mojemu zdziwieniu przede mną nie stanął mój kuzyn, a inny, lekko uśmiechnięty brunet.
- Ryland? - zapytałam z lekkim zdziwieniem. Chyba dobrze zapamiętałam jego imię... Chłopak się uśmiechnął.
- Ell nie wspominał, że wpadnę? - zapytał z lekkim zdziwieniem.
- Nie... Nic nie mówił. - odpowiedziałam i pokręciłam sprzecznie głową. Nic takiego sobie nie przypominałam, a pamięć miałam dobrą.
- W takim razie.. Nie chcę przeszkadzać, tylko muszę wziąć coś od Ell'a... Umm, jeśli chcesz się upewnić, ogółem mi nie wierzsz, to zadzwoń do niego. - oznajmił dalej uśmiechnięty.
- A nie, spoko... Jeśli Ellington ci ufa... Ja również. - uśmiechnęłam się lekko. - No to leć. - uśmiechnełam się z lekka z rozbawieniem, wtedy chłopak przytaknął i poszedł na górę. Ja wróciłam do kuchni i spojrzałam na telefon: "jedna nowa wiadomość"
Od: Dylan: "Więc dasz mi te szansę?". Po moich policzkach ponownie zaczeły spływać łzy... Teraz sama nie wiedziałam, co myśleć, z jednej strony bardzo mi go brakowało, ale z drugiej wciąż nienawidziłam go za to, co zrobił. Po tym wszystkim... Wcześniej byliśmy, jak brat z siostrą.
- To ja już... Łoo... Co jest? - zapytał zdziwiony Ryland, który właśnie wszedł do kuchni, nie wiem czy na szczęście, czy przeciwnie.
- Hej... Co sie stało? - zapytał niepewnie i podszedł do mnie.
- Nic, tylko... - wymamrotałam cicho, nie wiedziałam, co mu powiedzieć, co powinien wiedzieć i tak dalej..
- Olivia... - jednak tym razem nic nie odpowiedziałam.
- No jasne... Rozumiem... Nie mam pojęcia, o co chodzi, ale... - tutaj na chwię się zaciął. Spojrzał na mnie i westchnąl cicho, ja nadal miałam spuszczony wzrok. - Ehh... Jeśli chodzi o chłopaka, to pamiętaj, że żaden nie jest warty twoich łez. - powiedział miło, lekko 'pogłaskał' mnie po ramieniu i powoli udał się w stronę wyjścia. To był on... Wczoraj...
-  Ryland... - wymamrotałam cicho, na co brunet się odwrócił, wtedy szybko do niego podeszłam i przytuliłam się do niego. Nie wiedziałam, co może sobie teraz pomyśleć...
- Nie płacz... - powiedział tylko tyle i mnie przytulił, to było coś wspaniałego z jego strony. Staliśmy tak jeszcze przez jakiś czas i póki co nie miałam zamiaru tego przerywać, ale obydwoje usłyszeliśmy dźwięk mojego telefonu, niepewnie odsunełam się od bruneta, a następnie sięgnełam po komórkę, tym razem dzwonił Ell. Szybko odebrałam:
- Olivia? - usłyszałam głos kuzyna, od razu mimowolnie lekko się uśmiechnęłam.
- O co chodzi? - zaptałam cicho.
- Bo jest sprawa... Jesteś zajęta?
- Niee... O co chodzi? - westchnęłam cicho.
- Za niedługo powinien przyjść do ciebie Ryland, on tylko weźmie coś ode mnie i to wszystko. - wyjaśnił.
- Spóźniłeś się. - spojrzalam na Rylanda.
- Jak to? - zapytał zdziwiony.
- On właśnie tu jest. - uśmiechnełam się lekko.
-  Poważnie? Ooo... Too...
- Mniejsza. Kiedy wrócisz? - zapytałam.
- Pewnie wieczorem.
- No spoko. To do zobaczenia. - uśmiechnełem sie lekko, po czym się rozłączyłam i po chwili spojrzałam na Rylanda.
- To ja się będe... - zaczął i powoli zaczął się cofać, ale mu przerwałam.
- Ryland...
- Tak? - uśmiechnął się przyjaźnie.
- Mógłbyś jeszcze ze mną zostać..? - czy to było głupie? Tak, to było bardzo głupie. - To znaczy... Jeśli nigdzie ci się nie spieszy... - dopowiedziałam, zanim zdążył odpowiedzieć i lekko przegryzłam dolną wargę. Cały czas patrzyłam na niego z nadzieją.
- Umm... - wyraźnie się zdziwił.
- Przepraszam za to pytanie i ogólnie moją 'śmiałość', ale... Jestem tu od wczoraj, znam tylko was i Ellingtona, a jego nie ma... A ja nie chcę być teraz sama... - wyjaśniłam, na co chłopak od razu się uśmiechnął nieco szerzej.
- No jasne, jeśli chcesz, zostanę. - odpowiedział.
- Naprawdę? To znaczy... Jeśli masz jakieś inne plany lub po prostu nie chcesz, to w porządku, nie ma problemu. - zaczełam trochę dziwnie gadać... To było dziwnie.
- Naprawdę, naprawdę, nie ma problemu. - dobra Olivia, zgodził się, możesz już się zamknąć. - To... Będziemy tu tak stać, czy..? - miał rację. Nie miałam pojęcia dlaczego tak się zachowywałam... A tak, może dlatego, że wczoraj o mało nie pocałowałam się z jego starszym bratem? Może...
Razem z Lynch'em przeszliśmy do salonu i tam wygodnie się rozsiedliśmy.
Czas mijał nam szybko, co znaczy, że znaleźliśmy ze sobą wiele wspólnych tematów, co właściwie nie było niczym nadzwyczajnym, gdyż był ode mnie tylko rok starszy. Cóż, z początku było trochę dziwnie, ale później okazało się, że Ryland jest naprawdę świetnym chłopakiem, jako i jego bracia... Brat, Rocky. Bo właściwie tylko jego miałam okazję jako tako poznać. Nim się obejrzeliśmy wybiła dwudziesta.
- Słcuchaj, późno już, chyba powinienm wracać, hmm.. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś spędzimy podobnie czas. - oznajmił i uśmiechnął się przyjaźnie. Jeszcze przez kilkanaście minut rozmawialiśmy, umawialiśmy się na kolejne ewentualne spotkanie. Po tym wyszedł, jednak nie zdążyłam zrobić nic konkretnego, bo po chwili do domu wrócił Ellington.
~~~
Życie tutaj mijałi wolno, dziwnie, mimo to, że zawsze był przy mnie mój kuzyn, dziwnie się tutaj czułam, bo czułam, że jestem tutaj niechciana... Czy jakoś tak. Nie chciałam wracać do domu, ale pomyślałam, że tak będzie lepiej, ale do tego i tak jeszcze dużo czasu... Muszę czekać do mojej osiemnastki.
Ten dzień rozpoczął się bardzo podobnie, jak każdy inny. Obudziłam się koło dziewiątej, wstałam, zrobiłam sobie mój tradycyjny makijaż, ubrałam się, wystroiłam i biorąc do ręki komórkę zeszłam na dół, chciałam zjeść jakieś śniadanie.
Schodząc na dół usłyszałam głos mojego kuzyna, ale również głos jakiejś dziewczyny, której nie kojarzyłam. Mimo wszystko zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Zobaczyłam tam oczywiście Ellingtona i jakąś blondynkę. To ona zauważyła mnie pierwsza i od razu się uśmiechnęła, później dopiero Ell.
- O, dzień dobry! - odezwał sie brunet i podszedł do mnie i przytulił. Hmm, właśnie tak się witaliśmy, więc odwzajemniłam uścisk. - A właśnie... - zrobił krok do tyłu. - Olivia, to Rydel, której nie miałaś jeszcze okazji poznać. Rydel, to Olivia. - przedstawił nas, a następnie Rydel do mnie podeszła uśmiechnięta i uścisnęłyśmy sobie dłonie.
- Bardzo miło mi cię w końcu poznać. - powiedziała wesoła. Szczerze? Na moje oko była trochę dziwna...
- Ciebie też... Czekajcie... Wy... Jesteście razem? - spojrzałam na nich, lekko unosząc brew, na co oboje się zaśmiali.
- My? Niee... - zaprzeczyła od razu blondynka.
- Dobraa... - odparłam z lekka podejrzliwie.
- Spokojnie, Ellington jest dla mnie jak piąty brat. Kocham go, ale jak brata. - wyjaśniła wesoła, położyła dłoń na jego ramieniu, a następnie lekko się do niego przytuliła.
- Właśnie, Rydel jest moją siostrzyczką. - dodał równie wesoły Ell.
- Dobrze... Mniejsza, nie przeszkadzajcie sobie, przyszłam tylko po jakieś śniadanie, zaraz się stąd zmywam. - powiedziałam szybko, po czym zabrałam się za robienie czegoś do jedzenia, po czym szybko poszłam na górę, do siebie. Po krótkiej chwili zorientowałam się, że nie mam przy sobie telefonu, co oznaczało, że musiałam zostawić go na dole, w kuchni. Trochę leniwie wyszłam z pokoju i cicho zeszłam na dół, ciekawiło mnie tylko, co ciekawego tam zastanę.
Tak, jak myślałam! Wchodząc do kuchni zobaczyłam Ell'a i Rydel, którzy się... Całowali, oparłam się ramieniem o ramę drzwi i uśmiechnęłam, zauważając również mój telefon.
- No ja to bym brata nie całowała. - powiedziałam może i złośliwie, a wtedy para odsunęła się od siebie i spojrzała na mnie.
- To nie tak... - zacząl Ell.
- Dobra, spokojnie, jesteś dorosły, rób co chcesz. - odparłam lekko rozbawiona.
- Ale Olivia, my nie jesteśmy razem. - powiedziała poważnie Rydel,
- Czyli całowaliście się tak... Po przyjacielsku, albo jak rodzeństwo? - podeszłam do stołu i wziełam komórkę.
- No dobra... Jesteśmy razem. - przyznała Rydel. - Ale moi bracia nie mogą się o tym dowiedzieć... Jasne?! - nie lubię jej.
- Ponieważ..? - tak, byłam ciekawa. To chyba nie moja wina, że interesowało mnie, dlaczego przyjaciele mojego kuzyna nie mogą wiedzieć, że jest z ich siostrą.
- Bo zabiją mnie, kiedy się o tym dowiedzą. - wyjaśnił.
- Przesadzasz... Poza tym, jeśli to twoi przyjaciele...
- To są moi przyjaciele, ale Delly jest ich jedyną siostrzyczką, więc... - powiedział Ell. Poważnie? To śmieszne...
- Dobra... Nie wnikam... - uśmiechnęłam się lekko.
- I ty nie możesz powiedzieć nikomu z nich, zgoda? - zapytał z nadzieją.
- Hmm, Rocky'ego i Rylanda widziałam dwa razy w życiu, Rikera i Rossa raz i na razie nie zapowiada się, abym z ktorymś z nich miała się spotkać... Bądźcie spokojni. - powiedziałam uśmiechnięta. Cóż... Niestety nie widziałam się z nikim z nich więcej razy, a szkoda, bo na przykład z Rylandem czy Rocky'm zaczełam się świetnie dogadywać, cóż... To przyjaciele Ellingtona, na pewno jeszcze nie raz się z nimi zobaczę. - Ale ja przyszłam po mój telefon, spadam. - pomachałam im i jak najszybciej wyszłam z kuchni.
Siedziałam u siebie dobre kilka godzin. Od kiedy tu jestem praktycznie cały czas siedziałam w swoim pokoju. W końcu dziś miałam tego dość i mimo, że dochodziła już wieczorna godzina, postanowiłam gdzieś wyjść. Postanowiłam najpierw się przebrać: ubrałam ciemno-czerwoną bluzkę z koronkowym tyłem, czarne rurki, do tego czarne botki na szpilce. Poprawiłam swój makijaż i zeszłam na dół, gdzie był Ell. Dla odmiany z Rydel przeszli do salonu, tak więc właśnie tam przeszłam. Spojrzałam na nich, 'ale nie, oni nie są razem', pomyślałam widząc ich niemalże wyulonych w siebie.
- Ekhem... - obydwoje od razu odsuneli się od siebie. Rydel zilustrowała mnie wzrokiem.
- Tak? - zapytał Ellington.
- Wychodzę. - powiedziałam szybko i wróciłam na korytarz.
- Chwila, chwila... - wstał i podszedł do mnie.  - A dokąd to? O tej porze? - zapytal poważnie. Co on, chce być jak mój ojciec?
- Poznać troche lepiej okolicę. Może jak poznam kogoś w miarę fajnego, przejdziemy się do jakiegoś baru. Spokojnie, nie martw się o mnie. - powiedziałam spokojnie.
- Chyba sobie żartujesz. - odparł poważnie.
- Daj spokój, nie mam pięciu lat...
- Masz siedemnaście, to tez nie dużo.
-  Nie jesteś moim ojcem, poznanie nowych osób, a później przejście się z nimi na piwo czy dwa chyba nie jest niczym...
- No chyba sobie żartujesz! - przerwał mi.
- Boo..? Przecież mam tylko rok do osiemnastki. Nie mówię, że pójdę od razu zalać się w trupa... Rany, tak trudno ci mi zaufać? - westchnełam cicho.
- Ale chyba zapomniałaś o jednym maałym szczególe. - spojrzałam na niego unosząc pytająco brwi. - Jesteś w ciązy? - A no tak... W sumie miał racje... Rany... Westchnełam ciężko ze smutną miną.
- Posłuchaj... Wiem, że może być ci tutaj nudno, bo znasz tutaj jeszcze mało osób... Nie zabronię ci nigdzie iść, ale... Pomyśl o swoim dziecku... Ehh... Ale i tak zrobisz, co zechcesz. - wzruszył ramionami. Miał rację, w ogóle nie powinnam myśleć o czymś takim.
- Masz rację... Dobra, wrócę do siebie. - powiedziałam zrezygnowana.
- Czekaj... Jutro spotykam się z Rikerem, Rocky'm, Rydel i jeszcze dwoma znajomymi. Chcesz iść z nami? - zapytał z uśmiechem. Właściwie miałam lekkie wątpliwości, aby z nimi się gdzieś wybrać, ale Ellington odezwał się przede mną: - Chcesz iść, ok. Super.
- Hej, jeszcze nic nie powiedziałam! - zaśmiałam się.
- Ale nie chyba i tak miałaś zamiar się zgodzić. - uśmiechnął się, pokręciłam głową, po czym podeszłam do niego i przytuliłam.
- Już niedługo przestaniesz się tutaj nudzić... Będzie lepiej, zapewniam się. - powiedział uśmiechniety, odwzajemniając uścisk.
- No dobra... - zrobiłam krok do tyłu. - To idę do siebie. - wzruszyłam ramionami, uśmiechnełam się lekko, po czym już bez słowa wróciłam na górę.

___


A więc w końcu dodalam. Od razu przepraszam za ewentualne błędy, ale dodaję z telefonu, a wszyscy wiemy, iż to nie takie proste... :) Również dodaję z opóźnieniem, ale to już wiąże się z moim życiem prywatnym i w sumie z małą motywacją... Dwa komentarze? Serio? No cóż... Jeśli tak będzie, to będe pewnie dodawała rozdziały nie częściej raz na miesiąc... Zobaczymy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz